Mężczyźni bardzo lubią zakąseczki pikantne. Wszelakie pikle, kwaszonki i kiszonki...Nie wyróżniam się w tym zakresie. Klasyczny standardzik!Odkąd w procesie przetwarzania zacząłem być samodzielny, ilość i różnorodność zwiększyła się znacznie w mojej diecie.Z grzybami sprawa ma się podobnie. Marynuję, kwaszę, kiszę...I zajadam się z dużym zaangażowaniem!#zlotaksiazka

To taki eksperyment "zero waste". W jesieni zebrałem warzywa, które nie rokowały nadziei na piwniczną egzystencję... Małe, niedorodne, poskręcane, zniekształcone... Po stosownych zabiegach upiększających zamarynowałem... I mam: assorti warzywne marynowane... Wykorzystałem standardową marynatę... Rezultat mnie zadowolił. Następnym razem dam mniej imbiru...

Kto nie lubi marynowanych warzyw. Raczej niewielu takich znajdziemy. A marynowana papryka. Oprócz niewątpliwych i urozmaiconych walorów smakowych ma jeszcze jedna zaletę. Walor estetyczny. Wzbogaca nasz stół kolorystycznie.Pamiętam czasy, kiedy nie była tak popularna jak dziś. W warzywniakach występowała sezonowo; późnym latem...Na pozostałą część roku pozostawała papryka w proszku.#golden2#zlotaksiazka

Jako dziecko chodziłem do wiejskiego sklepu zwanego spółdzielnią. Pachniało w nim naftą, śledziem w beczkach i papierosami. Przysłowiowy szwarc, mydło, powidło...Zapachy te prześladowały mnie przez długi czas.Postanowiłem odtworzyć ten aromat beczkowych śledzi, pomijając zapach nafty. O papierosach nie wspomnę.

Pamietam taki dzień, u Dziadków na wakacjach, kiedy na stole pojawił się wędzony śledź - pikling. Bardzo mi zasmakował, szczególnie ikra. Chrzęściła na języku przyjemnie rozgniatana między zębami.Później przyszła kolej na szproty i makrele... Od czasu do czasu pojawiał się wędzony dorsz...W czasach pobytu na Ukrainie (radzieckiej) w latach 70-ch ubiegłego stulecia asortyment ryb wędzonych w moim menu znacznie się powiększył... Po raz pierwszy skosztowałem również ryby wędzenia na zimno, ale o tym kiedy indziej.Zawsze marzyłem, by samodzielnie wędzić ryby. Hobbystycznie. Eksperymentować, zmieniać drewno, zmieniać składy solanek...Długo, długo z tych zamierzeń nic nie wychodziło. Aż pewnego razu nabyłem wędzarnię.I teraz sobie wędzę rybki różnych gatunków... Na razie tylko sposobem gorącym...#golden2

Pieczarki to grzybki z którymi zaprzyjaźniłem się w klasie szóstej...Doglądaliśmy z kolegami kilku sympatycznych krówek. Słowo "doglądaliśmy" jest, prawdę powiedziawszy, nadużyciem. Bowiem z krowami mielismy zawarty pakt. One zbyt daleko nie odchodzą, a my w tym czasie łowimy w strumyku kiełbie lub szukamy pieczarek na rozległych łąkach... Był październik. Codziennie przynosiliśmy bogate zbiory. Rodzice byli w kropce! Co z tymi ilościami począć...I oto jeden ze sposobów,który mi przyszedł na myśl....#zlotaksiazka

@złotaksiążka2 Robiliście pieczony bigos ? Jest całkiem inny niż taki tradycyjny. Ma inny smak i według mnie jest smaczniejszy, ale to oczywiście moje zdanie. Wy nie musicie się z tym zgadzać bo każdy ma swoje preferencje smakowe. Ja pierwszy raz jadłam pieczony bigos kilka lat temu na weselu siostrzenicy i bardzo mi smakował. Ale tamten bigos pieczony był w piecu chlebowym. Nie wyobrażacie sobie jaki był smaczny. Ja niestety nie mam pieca chlebowego więc upiekłam swój po prostu w piekarniku. Mimo tego i tak wyszedł smaczny.

Cukinia, kabaczki, patisony zaczęły pojawiać się częściej na naszych stołach pod koniec ubiegłego wieku.Wcześniej były promowane przez czasopisma ogrodnicze, hobbystyczne, dla działkowców jako warzywa mało znane. Inaczej było u naszych wschodnich i południo-wschodnich sąsiadów.I to pod różnymi postaciami. Między innymi marynat. Przypadły mi do gustu już bardzo dawno temu i jestem im wierny ponad 40 lat...#golden2

Czerwone buraki to chyba największy klasyk w polskiej kuchni. Wspomnę tu "Ćwikiełki" wg imć Pana Mikołaja Reya.To szedewr kulinarii, ale o tym innym razem. Ma swoją bogatą historię.Marynowane buraczki przygotowałem z najmniejszych buraczków. Zazwyczaj lądują w kompoście. Postanowiłem je wykorzystać w myśl zasady zero waste.#golden2#zlotaksiazka

Kiszenie kapusty kiedyś co jesienny rytuał dzisiaj niestety niewielu wie, jak to naprawdę wyglądało.Czynność ta skupiała w domostwie całą rodzinę i znajomych, było to bardzo wesołe wydarzenie pełne śmiechu i śpiewów.Dzisiaj bardziej interesuje nas jakie składniki zawiera kiszona kapusta i jaki wpływ ma na nasz organizm.Kapusta poddana długiemu procesowi fermentacji zyskuje podwójną dawkę witaminy C, oczyszcza organizm z toksyn, jest również bardzo pomocna podczas walki z różnego rodzaju infekcjami.Kisząc kapustę własnoręcznie, mamy pewność, co tak naprawdę jemy a w dzisiejszych czasach to bezcenna informacja.

Poledwicę bosmańską pamiętam sprzed lat. Była dostępna w każdym sklepie Centrali Rybnej. W siateczce, ładnego koloru. Takie ecru. Jaśniala na półkach obok "Parykarza szczecińskiego", a między "Skumbrią w tomacie" i "Karpiem po grecku". Była strasznie słona. Ale z chlebem z masłem... pewnie z powodu wyrazistego smaku wyraźnie nam odpowiadała. Wymagała co prawda dużej ilości napojów! Najbardziej odpowiednie było piwo...Nie wiem dlaczego ale zawsze kojarzyła mi się z Wawelskim Smokiem. Dokładniej: z jego fatalnym i jakże tragicznym końcem.Ale w końcu to polędwica bosmana, a nie Szewczyka Skuby.#MojeDrzewo

Danie to można by nazwać bigosem ubogim. Bo w porównaniu z bigosem hultajskim ma bardzo ograniczona listę ingredientów... Ale, ale w księdze kulinarnej dworu Radziwiłłów z roku 1680 (około) znajduje się potrawa pod nazwą "Bigos jezuicki" i... nie ma w niej ani śladu jakiejkolwiek kapusty. Uznałem przeto, że nazwanie mojej kapusty Bigosem (nawet ubogim) mogłoby być lekkim nadużyciem! Dlatego też pozostałem przy nazwie "Kapusta duszona", bo i z kapusty powstała i trochę ja podusiłem. Potrawa ta ma i inne zalety. Jest po pierwsze rozwojowa (czego tam jeszcze można by dołożyć, jakim procedurom poddać), a po drugie oszczędnościowa (ileż do niej i resztek i ostatków dodać można, miast wyrzucać na stracenie)... #golden2