Na rozgrzanej oliwie podsmażamy drobno pokrojoną cebulę.

Dorzucamy dobro posiekany czosnek (ja lubię cienkie plasterki) i lekko podsmażamy z cebulą.

Wsypujemy paprykę słodką i paprykę wędzoną i podsmażamy trochę z cebulą i czosnkiem (3 ząbki), aż będzie czuć ich aromat, mieszając aby nie przypalić papryki ani czosnku, gdyż zupa może być gorzkawa.

Do całości wsypujemy soczewicę, podsmażamy około minuty i zalewamy wszystko wodą. Wodę można wcześniej zagotowanać, żeby przyśpieszyć proces.

Wrzucamy liście laurowe, ziele angielskie oraz kumin i gotujemy pod przykryciem na średnim ogniu około 20 minut, aż soczewica będzie miękka. Kumin najlepiej użyć cały, a przed dodaniem zmiażdżyć go w moździeżu. Mielony z torebki nie jest, aż tak aromatyczny.

W czasie gotowania można zrobić czosnkowe grzanki, które są idealnym dodatkiem do tej zupy. Skropione oliwą pieczywo podsmażamy na patelni, albo wrzucamy na elektryczny grill. Jak się lekko zarumieni i będzie z wierzchu chrupiące, pocieramy ząbkiem czosnku. Nie za dużo. Najlepiej tylko z jednej strony, raz „zamalować” całą kromkę, po czym lekko opruszyć solą i tymiankiem

Po ugotowaniu, jeżeli zupa jest za gęsta można dodać trochę wody, po czym dorzucamy curry, imbir i chilli. Mieszamy, doprawiamy solą i pieprzem. Szczypta chilli sprawia, że pikantność jest wyczuwalna, co dobrze robi tej zupie, lecz całość nie jest bardzo ostra. Można oczywiście dodać więcej chilli, co sam często robię, ale jako podstawę chciałem wskazać wersje mniej pikantną, lecz taką aby pikantność była wyczuwalna.

Zupa jest gotowa do jedzenia od razu. Jej zrobienie nie zajmuje zbyt wiele czasu i można ją zrobić na szybko w momencie jak przyjdzie ochota, lecz moim zdaniem, lepsza jest odgrzana na kolejny dzień. Po nałożeniu posypujemy tymiankiem, co ładnie wygląda, ale też dodaje fajnej nutki w smaku.